Pamiątki zniesienia pańszczyzny w Galicji

W tej kategorii znajdują się wszystkie rozpoznane do tej pory kamienne krzyże bruśnieńskie postawione na pamiątkę zniesienia pańszczyzny:

http://kamiennekrzyze.pl/category/pamiatka-zniesienia-panszczyzny/

i kilka prawdopodobnych TUTAJ

Mapa pamiątek zniesienia pańszczyzny znajduje się TUTAJ

Poniżej zbiór informacji związanych z pańszczyzną z regionu lubaczowskiego czy najbliższej okolicy, które udało się wynaleźć czy pozyskać w terenie:

Relacja z Radruża (ok. 2014 rok)

Według relacji mieszkanki Radruża, przy folwarku był pień. Do niego przywiązywani byli niepokorni chłopi i wymierzano im kary za nieposłuszeństwo, była to głównie chłosta. Gdy zniesiono pańszczyznę, na miejscu pnia postawiono kamienny krzyż, na pamiątkę zniesienia pańszczyzny. Niestety nie dotrwał do dzisiejszych czasów, podczas PRLu, gdy na terenie folwarku zrobiono PGR, krzyż usunięto. W Radrużu znajdziemy też kapliczkę, a raczej jej ruiny, miała powstać także na pamiątkę zniesienia pańszczyzny. TUTAJ można ją zobaczyć, dziś stoją już tylko gołe mury, kilkanaście lat temu można było ją odratować.

Relacja od Mieczysława Zaborniaka z Polanki Horynieckiej (ok. 2014 roku)

W rejonie Brusna zwoływanie chłopów na odrabianie pańszczyzny wyglądało w ten sposób, że szedł pracownik folwarku przez wieś i głośno bębnił. Chłopi mieli wtedy wyjść przed domy i zapoznać się z przydziałami pracy. Bębny były robione z psiej skóry. Dlatego też później po zniesieniu pańszczyzny funkcjonowało powiedzenie „jak nie będziesz mnie słuchał, to będziesz słuchał psiej skóry”. Nawiązywało to do kwestii darmowej roboty na czyjąś rzecz, albo pracy za półdarmo dla osoby, która nie chce się uczyć i nie słucha rodziców, którzy oczekują od dzieci nauki i sumiennej pracy na swoim. (innym znanym znaczeniem „psiej skóry” było określenie na nahajkę czy bat, którymi bito chłopów)

Relacja od Michała Rożko z Horyńca-Zdroju (ok. 2015 rok)

Krzyż pańszczyźniany miał się znajdywać w Horyńcu na ulicy Zdrojowej, na zakręcie naprzeciw wylotu z tunelu. Niestety nie dotrwał do dzisiejszych czasów. Jak była rocznica zniesienia pańszczyzny, to w Horyńcu była jedna baba, która była prowodyrem,  zbierała tłum, by udać się z narzędziami, takimi jak widły, kosy, siekiery. Gdy dotarli przed pałac, to wołali do księcia, że pańszczyzny już niema i niech tylko spróbuje ją przywrócić, to go tymi narzędziami rozniosą. Przy tym niesamowicie przeklinali i zwyzywali księcia. Po wszystkim szli pod krzyż pańszczyźniany.

Książka „Inwentarze i rozliczenia folwarczne wsi Kobylnicy Ruskiej i Kobylnicy Wołoskiej z lat 1711-1723”, strona 55.

Znajdziemy tam opis budynków i sprzętów, jakie znajdywały się w folwarku. Był tam między innymi gąsior, czyli urządzenie do karania krnąbrnych chłopów w dobrach szlacheckich. Najczęściej były to dwie grube deski lub kłody z wyciętymi na ręce i głowę otworami. Takie urządzenia miały być w każdym dworze w tym regionie:

Gąsior na chłopów ze dwóch tarcic zbudowany. Wrota z podwórza ku sadzawce stoczyste z tarcic sosnowych na drewnianym biegunie nowe. Ten budynek tynem* obwiedziony, tylko kawałka nie dostaje od gąsiora do furtki.

*tyn – ogrodzenie z gałęzi wokół domu

Krzyż Pańszczyźniany w Kobylnicy Ruskiej

Kliknij na poniższy obrazek na Google Maps, by przejść do miejsca, gdzie znajduje się krzyż:

Krzyż znajduje się na pagórku, wygląda na to, że został tutaj specjalnie usypany kopiec. Podstawa zapewne jest murowana, trudno określić budulec, bowiem jest otynkowana, z metalową opaską, na pewno nie jest to rzeźbiony obiekt. Wetknięty jest w niego żeliwny odlew krzyża, jest tam też tabliczka z napisem: „Pamiątka Zniesienia Pańszczyzny 1848”. Możliwe, że był szablon do odlewu, być może w jednej z odlewni we Lwowie i produkowano tego typu tabliczki na krzyże, które kupowały wiejskie gromady. Podobną tabliczkę znajdziemy w Dłużniowie, tylko tam napisy są wykonane cyrylicą. Krzyż wykonany jest z betonu, jako ponowienie. Były stare lipy, ale zostały wycięte.

TUTAJ w „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, Tom V” znajdziemy ciekawy zapis na temat pańszczyzny w Lublińcu koło Cieszanowa.

Fotografie z 1939 roku z pochodem majowym w Lublińcu (Starym lub Nowym) koło Cieszanowa z okazji zniesienia pańszczyzny (z książki „Lubliniec Nowy i Stary historia”, Dmytro Kuszczak, 2010 rok). Mieszkańcy szli pod krzyż, który postawiony został na pamiątkę zniesienia pańszczyzny, tam odbywała się uroczystość. Lubliniec Nowy i Stary był królewszczyzną i był dzierżawiony. Dzierżawcy dopuszczali się wielu skandalicznych rzeczy względem chłopów, od pobić po mordy. Dlatego mieszkańcy często podawali do sądu swoich oprawców z folwarku, dlatego też w archiwach znaleźć można dokładne opisy tych procederów. Nie ma się co dziwić, że gdy pańszczyznę zniesiono, nawet jeszcze w 1939 roku robiono pochody do kamiennych krzyży, by zamanifestować między innymi swoją wolność.

W Bruśnie mieszkańcy sobie opowiadają taką historyjkę, że jak były czasy pańszczyzny, to w okolicy był taki pan, co nakazał chłopu wejść na drzewo i kazał udawać ptaszka. Przymierzył z broni i zastrzelił go, mówiąc: upolowałem ptaszka. Ponieważ syn chłopa był w wojsku austriackim, gdy dowiedział się o procederze, zaskarżył szlachcica i była rozprawa w sądzie. Szlachcica skazali na jeden dzień wiezienia za zabójstwo. Zdenerwowany syn chłopa, wyjął pistolet i na miejscu zabił szlachcica mówiąc: skoro on dostał jeden dzień, to mnie już nie musicie sądzić i dobrowolnie pójdę siedzieć jeden dzień za zabójstwo człowieka.

Ciekawa relacja związana z Nowinami Horynieckimi, gdzie nie ma krzyża pańszczyźnianego: z biegiem czasu do wsi sprowadzani byli nowi mieszkańcy z innych okolic. Osadzani byli w różnych miejscach, tak by mieć bezpośredni dostęp do pól, gdzie odrabiali pańszczyznę. Pańskie pola były obrabiane przez tych chłopów i taką zabudowę utrzymywano aż do 1848 roku, kiedy to zniesiono pańszczyznę. Wtedy Pan z Horyńca ulokował wszystkich mieszkańców w jednym miejscu i wszyscy dostali drewno na wybudowanie sobie gospodarstw. Domy były budowane z drzewa bukowego, stodoły i stajnie były stawiane wszędzie na ten sam wzór (stodoła od pola, stajnia z boku i dom przy drodze. W rodzinie Macełków przechowywany był zbiorowy akt własności dla mieszkańców Nowin. Dokument przechowywany był w drewnianym etui podobnym do piórnika, okrągły, z jednej strony zatykany wieczkiem (podczas wojny zaginął). Po uwłaszczeniu chłopów, każdy dostawał tyle ziemi ile obrabiał za czasów pańszczyzny. Gospodarstwa miały różną wielkość, od pół do jednego łana, zależne było to od wysługi. Początkowo duże gospodarstwa po zniesieniu pańszczyzny mające około 16 hektarów, z biegiem czasu zaczęły być dzielone. Jeżeli rodzina była duża, to dzieci dostawały po równo ziemię. Przed pierwszą wojną gospodarze mieli po kilka hektarów a przed drugą wojną światową przeludniona wioska miała gospodarzy, którzy mieli nawet po pół hektara ziemi. Majątek dzielono na części, oddzielnie łąki, lasy i grunty orne.

W książce „Opowieści z jarosławskiego zasania” – w artykule „Mołodycz przed wiekami” znajdziemy rozbudowany opis okoliczności zniesienia pańszczyzny okiem ówczesnego chłopa.

Historia buntu kobiet w Łówczy po zniesieniu pańszczyzny. Możliwe, że TEN krzyż został postawiony na pamiątkę zniesienia pańszczyzny po tym buncie. (w Łówczy żyją potomkowie organizatorki buntu, wnuczka ma bardzo żywiołowy charakter i gdyby dziś miała miejsce podobna sytuacja, zapewne była by liderką buntu)

W książce „Od Narola po Bełz” w artykule Henryka Gmiterka – Narol Stary alias Hołosznia. O dawnych dziejach wsi Narol (do początków XIX w.) str. 47, znajdziemy opis mówiący o tym, jak ówczesny właściciel ziemski, Florian Łaszcz fundując parafię w okolicy 1629 roku „uposażył proboszcza łanem ziemi przypisując do jej uprawy sześciu poddanych z Narola wsi.” Pokazuje to, jak traktowani byli wtedy chłopi, czyli elementem przypisanym do danego majątku.

Krzyż mandatariusza z Narola – na tak zwanej Księżej Górce w Narolu Wsi znajdziemy stary cmentarz – http://kamiennekrzyze.pl/narol-16

Na jednym z krzyży znajdziemy inskrypcję: „Waleczny Michał Bohuszewicz 1830”.

Dzięki informacjom pozyskanym od pana prof Henryka Gmiterka z metryki zgonów parafii narolskiej w archiwum lwowskim możemy poznać tożsamość pochowanej osoby:

Michał Bohuszewicz, mandatariusz dominium narolskiego, zmarł 12 XII 1830 r. w wieku 54 lat i został pochowany dwa dni później. Ceremonię prowadził administrator narolski ks. Jan Tsapjak.

Dlaczego jest to ciekawy krzyż pod względem pańszczyzny? Przynajmniej w regionie lubaczowskim na obecną chwilę jest to jedyna znana osoba, która pełniła tę funkcję i znany jest jej nagrobek.

Według definicji: mandatariusz – urząd w dawnej administracji galicyjskiej utworzony przez władze austriackie w 1781 roku. Mandatariusz wykonywał czynności policyjno-administracyjno-sądowe w stosunku do ludności chłopskiej osiadłej na obszarze dominium, w sprawach związanych z pańszczyzną. Urząd został zlikwidowany w 1849 roku, co było konsekwencją uwłaszczenia chłopów na terenie Galicji.

Ciekawy opis pracy mandatariusza z okolic Bełza znajdziemy pod tym linkiem: https://www.olejow.pl

Stowarzyszenie Folkowisko co roku w maju obchodzi uroczystość „Dzień Wolności Chłopskiej” z okazji zniesienia pańszczyzny w Galicji w 1848 roku. Jednym z unikatowych przedsięwzięć z tej okazji była rekonstrukcja obrazu pamiątki zniesienia pańszczyzny w Gorajcu.

„Ten obraz jest pamiątką nadania wolności w dniu 3 maja 1848 roku. Fundator tego obrazu Hrehoryj Wójtow z żoną” Tak mieszkańcy Gorajca radowali się ze zniesienia pańszczyzny w roku 1848. Ten podniosły moment postanowił w wyjątkowy sposób uczcić jeden z chłopów – Hrehoryj Wójtow. Sprowadził do Gorajca (najprawdopodobniej ze Lwowa) malarza, u którego mieszkańcy zamówili obraz Pamiątka zniesienia pańszczyzny w Gorajcu. Wisiał on przez wiele lat w cerkwi. Niestety w latach 80 XX wieku zaginął. Na podstawie mizernej jakości zdjęcia przywrócił go do życia malarz Konstanty Fursow.

Obecnie obraz znajduje się w siedzibie Stowarzyszenia Folkowisko w Chutorze Gorajec. foto i info: facebook.com/DzienWolnosciChlopskiej

Kapliczka w Radrużu w 1962-05-12 została opisana i sfotografowana przez Antoniego Stelmacha. Dzięki temu wiemy, że została postawiona na pamiątkę zniesienia pańszczyzny w Radrużu. Dziś jest w stanie całkowitej ruiny. TUTAJ fotogaleria z ówczesnym stanem kapliczki.

źródło: zasoby Narodowego Instytutu Dziedzictwa

W Oleszycach znajdziemy kapliczkę, która według lokalnych opowieści wzniesiona została na pamiątkę zniesienia pańszczyzny. Fotografię wykonał Antoni Stelmach w 1961 roku. Obecnie kapliczka jest odnowiona i dostosowana do obrzędów religijnych.

źródło: zasoby Narodowego Instytutu Dziedzictwa

Kaplica pańszczyźniana na cmentarzu w Łówczy obecnie jest całkowicie zrujnowana. Była postawiona w okolicy 1848 roku na pamiątkę zniesienia pańszczyzny. Na malowidle w środku był napis, który mniej więcej brzmiał tak: „Postawiono na pamiątkę oswobodzenia od pańszczyzny za panowania cesarza Ferdynanda… kosztem całej gromady staraniem i trudem wójta Joakima Hołub”. Malowidło miało zostać zdjęte z tynkiem i przeniesione do Działu Sztuki Cerkiewnej Muzeum Zamek w Łańcucie.

Fotografie z lat 60tych i 90tych tej kaplicy znajdziemy na stronie lem.fm

fotografia pochodzi ze zbioru Mieczysława Hawryliszyna
fotografia pochodzi ze zbioru Mieczysława Hawryliszyna
fotografia pochodzi ze zbioru Mieczysława Hawryliszyna
fot: Barbara Tondos, lipiec 1964. Archiwum Cyfrowe Jerzego Tura i Barbary Tondos przy Stowarzyszeniu Ruska Bursa w Gorlicach.
fot: Wojciech Pysz, 2006 r, wikipedia.org
źródło: fotopolska.eu, autor: Wiesław Smyk 2011

Informacje źródłowe na temat pamiątek zniesienia pańszczyzny w Łówczy i Gorajcu:

Pamiątka zniesienia pańszczyzny w Łówczy – Polska Sztuka Ludowa, Tom 27, Numer 4 (1973) s. 211-218, 252, Antoni Stelmach

Pamiątka zniesienia pańszczyzny w Gorajcu, Polska Sztuka Ludowa, Tom 31, Numer 1 (1977) s. 53-55, 63-64, Antoni Stelmach

Opracowanie na temat buntów chłopskich w województwie bełskim w XVI i XVII wieku wykonane przez aktyw: Historia Regionu Tomaszów Lubelski Bełz Rawa Ruska.

Blisko 60-letni okres buntów chłopskich w województwie bełskim w XVI i XVII wieku. Najbardziej buntowniczym regionem w całej ziemi bełskiej były wsie ziemi lubaczowskiej, co nie oznacza, że gdzieś było spokojnie. Głównym powodem buntów był oczywiście wyzysk i bezkarność panów. Chłopi, owszem, pisali supliki na panów, jednak czasem niewiele to dawało, choć zdarzało się, że przynosiły one jakiś pozytywny rezultat. Jedną z pierwszych buntowniczych wsi była Basznia, gdzie po 1570 r., gdy postawiono tam folwark, starano się chłopów zmusić do nowych obciążeń. Król Stefan Batory nawet przyznał im racje, ale król Zygmunt August kazał się z nimi srogo rozprawiać, a głównych buntowników odesłać do zamku. Wszystkim miał zająć się starosta Jan Płaza. Prawdę powiedziawszy, chłopi z Baszni nie bardzo wystraszyli się kar, a sama wieś co chwilę wymieniana jest z powodu buntu. W 1605 r. rozwścieczony król Zygmunt III nie tylko zakazał im buntu, ale i prawa do upominania się o utracone prawa. Chłopi z Baszni ponownie sprawę olali i w 1611 król wysyła komisję, która ma karać gardłem każdego kto się buntuje. Chłopi zaostrzają protest i okradają folwark. Taka przepychanka trwała tam wiele lat i dopiero w 1618 r. udało się ukarać chłopów i uwięzić głównych buntowników. Wieś jednak nadal „działała” i od tego roku wypowiedziała otwartą wojnę dworowi. Jesienią 1618 r. wieś na rozkaz starościny najeżdża oddział kozacki w liczbie około 80 chłopa i bardzo brutalnie obchodzi się z mieszkańcami (rabunek, gwałty…). W 1619 r. chłopi nie ustają w buntach, a król Zygmunt III co chwilę śle groźby ukarania winnych. Wojna ze starościną Płazą się zaostrza. Wiosną 1619 r., gdy chłopi nie wychodzą do pańszczyzny, starościna atakuje wieś „piechotą i armatą”, przez co obraca wieś w zgliszcza i rabuje, co ma tylko jakąś wartość. W oporze chłopskim nie zmienia to nic i w 1622 r. opór się zaostrza. Chłopi zbroją się na tyle, że już w tym samym roku witają ludzi starościny ogniem z rusznic i napadają na folwarki. Starościna na pomoc wzywa bandy lisowczyków (Lisowczycy, lisowczyki, początkowa nazwa straceńcy, również chorągiew elearska – najemną, ochotniczą formację lekkiej jazdy polskiej utworzonej w 1607 r. przez Aleksandra Lisowskiego. Jej zawiązki powstały w czasie służby Lisowskiego u Dymitra II Samozwańca w latach 1607–1611. Wskutek dokonywania gwałtów i rabunków lisowczyków zazwyczaj nie brano do niewoli, lecz tracono na miejscu). Po blisko 50 latach walk na tronie zasiada Władysław IV i przyznaje prawo chłopom z Baszni. Tym razem to starościna z synami nie godzi się z werdyktem i atakuje kilkukrotnie wieś.
Opór mieszkańców Baszni dociera do innych wsi województwa bełskiego i od początku XVII bunt wybucha w kolejnych wsiach. Już w 1601 r. buntować zaczynają się wsie: Lubliniec Stary i Nowy. Panowie narzucają chłopom pańszczyznę 6-dniową (była dwudniowa). Konflikty i bunty w Lublińcu trwały do 1646 r. W 1602 r. rodzi się buntownicze nastawienie mieszkańców Werchraty i z każdym rokiem nabiera na sile. Pierwsza skarga z Werchraty odnosi się do tego, że hajducy starosty napadają i rabują wieś. W 1617 r. chłopi podczas konfliktu zabijają szlachcica Kąckiego. Ukarano wtedy gardłem przywódców, a na wieś nałożono kary finansowe. Od tamtej pory chłopi z Werchraty co kilka lat prowadzą walki z panami, ale i z ludźmi dla nich pracującymi. Gdy w 1637 r. hajducy starosty urządzają zasadzkę na chłopów z Werchraty, chłopi planują zemstę. Kilku hajduków miało swoje gospodarstwa w Brusnie i chłopi z Werchraty organizują wielki najazd na Brusno w celach rabunkowych. Według skargi miało być ich 1500 osób, co oczywiście jest liczbą mocno przesadzoną. W 1605 r. buntują się mieszkańcy Smolina. W 1626 r. bunty przenoszą się bliżej Bełza i obejmują wsie: Sielec i Parchacz. W rejonie lubaczowskim buntuje się już około 67% wsi. Od 1602 r. buntuje się też wieś Hrebenne, robiąc najazdy na dwory szlacheckie. We wsi są dwie cerkwie, w których jeden pop jest zwolennikiem Unii, a drugi przeciwnikiem, co powoduje ostre wewnętrzne spory. Apogeum buntów w Hrebennem ma miejsce w 1622 r., gdy chłopi zabijają szlachcica Białyńskiego. W odwecie szlachta zaczyna znosić wieś i dopiero interwencja Tomasza Zamoyskiego ratuje sytuację i wieś powoli wraca do życia. Czasem do protestów dołączali też mieszczanie z Lubaczowa lub Bełza. Zazwyczaj jednak to były samotne walki pojedynczych wsi, wyjątkiem tutaj jest 1648 r., gdy to włościanie z Żurawiec, Werchraty, Teniatysk, Lubelli (Płazów), Brusna, Krupca i Przeorska napadli na miasto Lipsko oraz wsie Lipie i Bełżec. Według jednej ze skarg chłopi dołączyli do Kozaków Chmielnickiego rabujących w okolicy i miało być ich 2000 (liczba zapewne, jak i inne podane, były zawyżone kilkukrotnie). Zanim jeszcze Chmielnicki dotarł pod Narol (wtedy Florianów) wysłał w różne miejsca swoich ludzi, którzy dotarli i werbowali chłopów do buntu w całej Rzeczypospolitej z wyjątkiem Mazowsza i Litwy. Do naszego rejonu dotarł już w czerwcu 1648 r. oddział Jachowskiego. Dowódca ściągnąwszy do siebie rozmaitych ludzi z Baszni, Brusna, Łówczy, Lubaczowa i Cieszanowa kazał im palić miasta, dwory i domy szlacheckie. Spalono już dwa razy Bełz i zamek Ciechanowski (Cieszanowski?) i gotowano się podpalić miasto Cieszanów i jeszcze raz Bełz, kiedy jednego z głównych podpalaczy schwytano. Według zeznań tegoż wyprawił Jachowski całe gromady szpiegów do Jarosławia, Lublina, Krakowa i Zamościa, wysławszy ich najpierw po rozkazy do Jędrzeja, popa w Cieszanowie, który wszystkimi rozrządzał i wydawał rozkazy. W ten sposób do Rzeczypospolitej dotarło wielu szpiegów. Pomiędzy ludem wiejskim rozpuszczano wieści, że Kozacy wszystko będą w pień wycinać, bo król złamał przysięgę na zgodę; kto zatem ginąć nie chce, musi iść razem z nimi. Przekaz szedł przeważnie od popów i obiecywano też lupy. W ten sposób cały lud obrządku greckokatolickiego buntowany i zastraszany przez popów gotów był na każde zwołanie do powstania. Szpiedzy byli w pogotowiu, dwory szlacheckie się wyludniły, a miasta żyły w ciągłym przerażeniu i trwodze przed ogniem i rabunkiem. Nienawiść do pana potęgowana była przez bezkarność. Wysłannikom udało się w kilku miejscach zebrać nawet kilkutysięczne armie, jednak w Polsce bez wsparcia samych Kozaków, bunty szybko gaszono. Chłopów z okolicznych wsi, którzy wzięli udział w rabunku z listopada 1648 r. (wcześniej tego roku było kilka mniejszych), miała spotkać kara. Część miała zginąć od Tatarów, który nie patrzył kogo zabiją, inni od chorób i głodu, a np. chłopom z Werchraty karę mieli wymierzyć chłopi z Baszni. W lustracjach mamy też skargi samych chłopów na Kozaków, którzy źle traktowali wsie, które nie chciały wspierać buntowników. Bunty chłopskie powoli wygasały w drugiej połowie XVII w., ale raczej z przyczyny naturalnej. Kilkunastoletnie wojny wyludniły te tereny, co dało to też na wstrzymanie panom, którzy chcieli zrobić wszystko, by ściągnąć do siebie silę roboczą. Cześć wsi zniknęło, inne powstały w nowych miejscach. Przykładowe straty w ludności: Basznia 80%, Lubycza 90%, Dziewięcierz 60%, Lubliniec Stary i Nowy 70%, Panków 60%, Radruż 70%, Skomorochy 90%, Tarnawatka 90%, Wieprzowe Jezioro 90%, Sielec 80% i przeniesiono na drugi brzeg rzeki… Bunty zapoczątkował wyzysk i bezprawie wobec chłopów, a ci, nie mając wiele do stracenia, zamienili blisko 60-letni okres z lat 1590-1650 w walkę. Doszło powstanie Chmielnickiego. Po tym okresie trzeba było budować wszystko od nowa… Różne bunty przetaczały się przez ten okres w całej Rzeczypospolitej, może po za Litwą gdzie chłopów duszono najmocniej…
*
Wieczne lipy
Jedną z pamiątek związanych ze zniesieniem pańszczyzny miały być zasadzone wtedy drzewa, lipy, zapewne przy krzyżach, lub kapliczkach. Do dziś przetrwały już tylko pojedyncze tego typu okazy drzew, które mogą pochodzić z okolicy 1848 roku. Głównie przy krzyżach pańszczyźnianych. Poniżej nieistniejąca wieś Grochy koło Płazowa i Rudy Różanieckiej, gdzie przy krzyżu znajduje się wiekowa lipa.

 

Kopce sypane na pamiątkę zniesienia pańszczyzny

Wyraźnie widać, że niektóre kamienne krzyże pańszczyźniane usytuowane są na kopcach. Sam kopiec miał być jednym z rodzajów form upamiętnienia pańszczyzny. Zapewne na niektórych kopcach postawiono krzyże, widać to w przypadku takich miejscowości jak: Mołodycz, Teniatyska, Stare Sioło i zapewne Chłopiatyn, tam krzyż leży na kopcu.

Współczesny malunek w Radrużu

W październiku 2021 roku podczas przygotowywania wystawy fotografii w Radrużu „Bruśnieńskie krzyże przydrożne”, ich autor, Tomasz Stelmaski wykonał malowidło na klatce schodowej pawilonu wystawienniczego przy cerkwi w Radrużu. Jest to napis z krzyża pańszczyźnianego z Gorajca.

Muzeum Etnograficzne w Krakowie i eksponaty związane z pańszczyzną

Obecnie w MEK znajduje się wystawa stała o nazwie KOGO STAĆ. Jednym z jej elementów są eksponaty związane z pańszczyzną. Zajdziemy tam między innymi bony folwarczne i księgę inwentarzową, gdzie znajdywały się spisy powinności pańszczyźnianych chłopów. Pochodzi ona z Czułowa pod Krakowem, ale na terenie nas interesującym były podobne. Istnieje historia mówiąca o tym, że tego typu księgi zakopywano pod krzyżami. Jednakże jest to mało prawdopodobne. Trudno sobie wyobrazić, by ktoś z dworu oddał chłopom księgi rachunkowe. 

W zbiorach MEK znajdują się także tak zwane kwity pańszczyźniane z terenu Podkarpacia. Były to kwitki (nazywane też bonami), które dostawali chłopi jako dowód wykonania zobowiązania pańszczyźnianego. Być może tego typu dokumenty były zakopywane przez chłopów pod krzyżami.

Krzyż pańszczyźniany z Rudki jako inspiracja dla artystów

Ubranie chłopa pańszczyźnianego.

W książce „Opowieści z Jarosławskiego Zasania” Jana Kucy na stronie 251, w artykule poświęconemu nieistniejącej wsi Terebień koło Jarosławia znajdziemy taki opis:

Pamiętam naszego sąsiada mieszkającego po drugiej stronie drogi. Nazywał się Jan Cienki (ur. w 1870r.). Jan wprawdzie już nie mógł pamiętać pańszczyzny, ale wyróżniał się szczególnym strojem, gdyż ubierał się jak chłop pańszczyźniany. Chodził boso, nosił długą, białą, lnianą koszulę przepasaną i wypuszczoną na wierzch i takie same, tylko do kostki, spodnie. W taki strój ubierał się zarówno na co dzień, jak i w święta.

W książce znajduje się też także informacja, że znajduje się tam kamienny krzyż postawiony na pamiątkę zniesienia pańszczyzny. Stał na początku wsi i postawiony prawdopodobnie był na miejscu starszego derwnianego. Fundatorem był Teodor Terenieniec. Prawnukowie Teodora żyją w Wałczu, Jaworze, Jelonkach koło Pasłęka i Katowicach.

Wkrótce kolejne informacje…