Zachwycająca Dolina Gnojnika i dwa oleodruki

Chcę wam opisać pewne miejsce, które już dawno temu mnie zainteresowało, jednakże dopiero teraz sprawiło, że wręcz doznałem eksplozji zmysłów! Gdy rzucimy kątem oka na strumyk w Gorajcu, płynący przez środek łąki, to tylko dzięki śmierdzącej nazwie – Gnojnik – zwrócimy na niego uwagę. Tymczasem kryje on coś unikatowego i mało kto to dostrzega. Tym czymś jest jego początkowy odcinek, który ma spektakularną formę. Do tego trzeba dodać nieistniejącą wieś przy jego źródłach, doprawić pewnymi artefaktami, które cudem z tej wsi przetrwały i oto mamy przepis na ciekawą opowieść.

9 kilometrów od Gorajca znajdują się źródła Gnojnika, który płynie tam głęboką doliną, meandrując jak szalony wąż. Moja ostatnia wizyta w połowie kwietnia, która miała na celu wykonanie jednej fotografii, zamieniła się w brawurową terenową eskapadę. Wszystko to dzięki temu, że wcześniej trochę więcej liznąłem zagadnień z geologii. Tak więc po raz kolejny wszedłem w dolinę Gnojnika, ale tym razem miejsce było inne, jakbym miał nałożone jakieś magiczne okulary, ewentualnie uzbrojone w rozszerzoną rzeczywistość z AI. „Nadstawiam ucho i słyszę szum”. Okazuje się, że oprócz niewielkich szypotów z gałęzi, znajduje się tam sporo małych progów skalnych, tworząc dalej ciekawe mini wodospady.

Woda w strumyku, jak mówi nazwa, ma kolor gnojowicy, czyli odcień brązu. Zapewne jest bogata w żelazo. Progi na strumyku są ze skały o specyficznej nazwie, geza, która powstała w okresie kredy. Być może są w tej dolinie ślady dinozaurów? Nie jest to przesada, bowiem na Roztoczu takie ślady znajdywano! Skała ta widoczna jest w wielu miejscach na zboczach głębokiej doliny, która ma płaskie dno i to na tym dnie wije się, niczym wąż, gnojowy strumyk. Już to wystarczy, by miejsce zrobiło wrażenie. Ale to nie wszystko, bo jeżeli ktoś zna się na roślinach, to znajdzie tam masę ciekawej flory, która im głębiej sięga w las, tym ciekawiej się zmienia.

Głęboka dolina, wijący się i szumiący strumyk, ciekawa szata roślinna i niezwykła budowa geologiczna – to wszystko nie ma szczególnego znaczenia, jeżeli nie da się tego obejrzeć z ciekawej perspektywy. Tutaj przychodzą nam z pomocą zwierzęta. Okazuje się, że dolina ma sieć niesamowitych ścieżek, często tak usytuowanych, że strach na nie wchodzić. Prawdziwy rollercoaster! Wchodzimy pod stromą górkę i nagle wyłania się krajobraz doliny z wijącym się strumieniem. Po chwili idziemy w dół i od razu znów wysoko pod górkę, a tam niespodziewanie prowadzi nas szeroka na 20 centymetrów ścieżka nad przepaścią o wysokości 5 metrów. Skoro ścieżka utrzymała jelenia albo sarnę, to pode mną może też się nie zarwie? Dlatego jako człowiek głodny kolejnych widoków i ciekawych perspektyw idę dalej. Dzięki dróżkom wydeptanym przez zwierzęta, można zobaczyć dolinę Gnojnika z unikatowej perspektywy. Człowiek nigdy by tak nie wytyczył trasy tą doliną – byłaby prostsza i bezpieczniejsza. Tutaj zwierzęta dały popis kreatywności wytyczania ekscytujących tras.

Tym razem nie doszedłem do Gorajca. 9 kilometrów to trochę daleko. I tak miałem tylko wejść i zrobić jedną fotkę. Z przemoczonymi i ubłoconymi butami, skacząc nad strumykiem jak sarna, pomyślałem, że gdyby tu przyjść o świcie, to na pewno trafiłbym na dużą ilość zwierząt. Wszędzie widziałem różnorodne tropy. Bliżej źródeł strumyka, kilkaset metrów na wschód, była kiedyś wioska, nazywała się Młodowce. Pozostały po niej rumowiska, jeden kamienny krzyż bruśnieński i strumyk o śmierdzącej nazwie – Gnojnik.

Lubię się tam zapuszczać z jeszcze jednego powodu. Po akcji „Wisła” w 1947 roku, gdy takie przysiółki jak Młodowce zostały opuszczone przez ludzi, zostały po nich domostwa i wiele elementów wyposażenia domów. Mieszkający w okolicy ludzie, chodzili po tych domach i zabierali różne rzeczy, aby się nie zmarnowały. Budynki niedługo później rozbierali komuniści, szczególnie jeśli były murowane, a materiał z rozbiórki wykorzystywano często do budowy różnych obiektów: od mostów, po magazyny. Mój dziadek postanowił zabrać z jednego z domów dwa obrazy, tradycyjne oleodruki z Maryją i Chrystusem. Odnalazłem je po latach na strychu i gdy poznałem ich historię postanowiłem udać się na miejsce po nieistniejącej wiosce. Tam znalazłem cegłę z napisem ŁÓWCZA. Chciałem ją zostawić pod kamiennym krzyżem i wtedy wpadł mi do głowy pomysł, że warto by te obrazy wróciły na Młodowce; niekoniecznie oryginały, może w jakiejś formie trwałej kopii? Kiedyś zrealizuję ten zamysł. Tymczasem cegła z napisem ŁÓWCZA trafiła do Chutoru w Gorajcu i jest eksponatem z nieistniejącej już cegielni, która istniała niedaleko Młodowców, w okolicy miejsca nazywanego Pohybec. Ale tutaj już mamy historię związaną z Tatarami, którą poznamy przy innej okazji, może jako opowieść przy ognisku w Gorajcu nad Gnojnikiem?

Opracowanie tematu i fotografie: Grzegorz Ciećka